Z podanych poniżej proporcji otrzymamy dwa małe słoiczki tej bomby witaminowej, którą możemy potem wykorzystać do sałatek, makaronu, zup, kanapek. Pesto przechowujemy zamknięte przez kilka dni w lodówce.
potrzebne:
2 pęczki natki pietruszki
3-4 garście pestek z dyni
czubata łyżeczka startego parmezanu
ok 15 łyżek stołowych oliwy i ok 5 łyżek oleju (u mnie z pestek winogron)
sól, pieprz
2 ząbki czosnku
robimy:
Natkę pietruszki myjemy i osuszamy, najtwardsze części łodyżek odcinamy, resztę z grubsza siekamy i wrzucamy do misy blendera. Na suchej patelni podprażamy przez chwilę pestki z dyni - gdy będą pękać i znad patelni będzie się unosił ich delikatny zapach znaczy, że są gotowe, dorzucamy do misy blendera. Dodajemy również posiekany drobno czosnek, starty parmezan, przyprawy i oliwę - ilość regulujemy w miarę potrzeb.
Po nałożeniu do słoiczków wierzch polewamy niewielką ilością oleju.
Ciekawy pomysł, nie wpadłabym na zrobienie pesto z pietruszki, a biorąc pod uwagę jak bardzo lubię pietruszkę, na pewno spróbuję :)
OdpowiedzUsuńJest bardzo smaczne, mój mąż który chronicznie nie lubi natki za tym pesto przepada. Jak będziesz robić to zmiksuj sobie wszystko prócz parmezanu i spróbuj, a potem z parmezanem, przed dodaniem sera pesto jest moim zdaniem zupełnie inne - też bardzo dobre.
OdpowiedzUsuńAha, pietruszka musi być taka prawdziwa, pachnąca, widziałam teraz na targowiskach grube pęki po 1 zł.
OdpowiedzUsuńSpokojnie, jako przyszły ogrodnik wybieranie ładnych, wartościowych warzyw mam opanowane :)
UsuńZresztą, zeszłoroczna pietrucha w ogródku już mi ładnie wypuszcza świeżą nać z okazji ładnej pogody, więc z pewnością skuszę się na takie pesto w najbliższym czasie.
To chyba jakiś żart z tym przechowywaniem przez kilka dni ;) nikt nie oprze się temu pesto zbyt długo...nie ma szans przetrwać dłużej niż kilka minut! pycha!
OdpowiedzUsuń